Pomiń menu

Pod Patronatem Honorowym Prezydenta Miasta Poznania

Pod Patronatem Honorowym Prezydenta Miasta Poznania

Czy Samorząd jest chętny do pomocy?

W naszym przypadku odpowiedź jest twierdząca, ale nie przyszło samo.

Od chwili powstania naszej Fundacji szukałam możliwości, jak zdobyć wsparcie finansowe. Szukałam przez organizacje, szukałam przez regrating, szukałam w Urzędzie. I chodziłam, bywałam, angażowałam się. Brałam udział w różnych inicjatywach, otwartych spotkaniach. Poznawałam ludzi. W tamtym okresie były to imiona i twarze. Rzadko twarz i imię kojarzyło się z konkretnym miejscem, niekiedy wiedziałam, gdzie dana osoba pracuje, ale częściej po prostu poznawałam ciekawych ludzi.

I to jest pierwszy krok, jaki zaczął przynosić potem konkretne efekty. Nie planowałam tego, robiłam to intuicyjnie, ale to była dobra intuicja.

Gdy pojawił się konkurs na lokale dla NGO-sów, okazało się, że osoba, z którą załatwiałam całą papierologię, jest jedną z poznanych niedawno dziewczyn. Dzięki jej zaangażowaniu i dążeniu do szybkiego rozwiązania pojawiających się problemów, zdążyłyśmy podpisać umowę w terminie, który pozwalał zakupić materiał do remontu z Małego Grantu.

Gdy konsultowałam nasz pierwszy Mały Grant, okazało się, że robię to z inną poznaną wcześniej dziewczyną. Było to dla nas bardzo ważne, gdyż było to pierwsze dofinansowanie, jakie otrzymaliśmy, i dzięki ogromnej pomocy, wyjaśnieniom, podpowiedziom, jak rozwiązywać pojawiające się problemy, poprawiać i uzupełniać sprawozdanie, nie tylko realizacja przebiegła sprawnie, ale i sprawozdanie zostało przyjęte bez problemów po paru poprawkach.

Kolejny Mini Grant to kolejne poznane osoby, które pomagały udzielając bezcennych konsultacji. Dzięki temu poznałam wiele osób z Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych, które zawsze miały dla mnie czas i przekazały mi wiele bezcennych informacji o tym, jak funkcjonuje system dofinansowania, na co zwracać uwagę, jak pisać wnioski. Tutaj działał już krok drugi.

Po kilku pierwszych miesiącach wiedziałam już, że bardzo ważny jest konkret, nie tylko, co dokładnie chcemy robić, ale jak, z kim, i najlepiej, jak będziemy w stanie już wykazać, że to potrafimy.

I właśnie Małe Granty były doskonałym sposobem na to, by sprawdzić w praktyce teoretyczne założenia. Jaki mamy potencjał w konkretnym działaniu a co nam brakuje. I przede wszystkim, stały kontakt z pracownikami Urzędu. Byłam znana coraz bardziej, ludzie mnie kojarzyli, więc korzystałam z tego. Zaczynał działać już efekt wydeptanych ścieżek. Nie wszędzie, nie w każdym przypadku, ale czułam, że pracownicy Urzędu chcą mi pomóc, a nie pozbyć się problemu.

W listopadzie pojawiłam się na konsultacjach społecznych w sprawie poprawek do budżetu miasta i na koniec przedstawiłam swoją propozycję, zupełnie bez przygotowania, bez jakiegokolwiek dokumentu, gdyż pojęcia nie miałam, co i jak powinnam zrobić, jak się przygotować (tutaj kłania się to, o czym już pisałam w jednym z poprzednich wpisów, byłam już w Masz Głos, ale nie wiedziałam, jak wykorzystać potencjał akcji i koordynatorów). Mój głos został doceniony i miał swój ciąg dalszy.

Tymczasem nieprzewidziane problemy z instalacją elektryczną spowodowały, że pozyskany lokal stał pusty, a ja nie wiedziałam, jak temat ugryźć. Skoro nie potrafiłam tego problemu rozwiązać, zajęłam się tym, co już mi wychodziło. Skupiliśmy się na działaniach. Rozwijaliśmy Wolontariat Pierwszej Pomocy, wsparcie dla osób trans, wchodziliśmy coraz mocniej w zagadnienia edukacyjne. Tworzyliśmy swoją markę, która zaczynała być widoczna i doceniana, czego jeszcze tak wyraźnie nie czuliśmy.

Wtedy nastąpił kolejny ważny krok, krok trzeci. Poprosiliśmy o Patronat Prezydenta.Poznania. W naszym zamyśle było objęcie Patronatem naszego Wolontariatu. Zostałam zaproszona na spotkanie z zastępcą dyrektora Biura Prezydenta. Podczas długiej rozmowy, podczas której mogłam już powiedzieć o konkretach, o tym, co już robimy, uzyskałam zapewnienie, że jest to cenna inicjatywa, ale Patronat musi dotyczyć konkretnego wydarzenia. I potwierdzenie tych słów uzyskałam bardzo szybko, gdyż zwróciłam się o Patronat dla cyklu szkoleń  w Pogotowiu Społecznym, które prowadzi hostele dla bezdomnych. Taki Patronat otrzymaliśmy.

Działania nasze były już widoczne, mieliśmy dużo kontaktów. Udało się nam już stworzyć pewną markę. Zaangażowanie w prace Komisji Budżetu Obywatelskiego 19, udział w posiedzeniach Komisji, podczas których zwracałam uwagę na nasze potrzeby, na konieczność rozwiązań stałych, przybliżały nas do kolejnego kroku. Już nie bałam się mówić o tym, czego potrzebujemy. I nie zrażałam się, gdy widziałam, że trafiam na mur, bo i tak było i zapewne będzie nadal.

Co znamienne, nie odczuwam praktycznie rezerwy związanej z tym, kim jestem, z tym, że należę do jednej z najbardziej stygmatyzowanych grup społecznych w Polsce. W Urzędzie Miasta Poznania nie spotkałam się ani razu z jakimkolwiek przejawem dyskryminacji, a wręcz przeciwnie, dostaję stale dużo pomocy i wsparcia.

Jednak cały czas lokal stał pusty i coraz bardziej była pewna, że tutaj poniesiemy porażkę, że już nic nie wymyślimy, bo wszystkie dotychczasowe próby poniosły fiasko. I wtedy nagle nastąpił krok czwarty. Dostałam informację, że moja prośba o wsparcie, wyrażona w listopadzie, spotkała się z pozytywnym odzewem. Spotkałam się z wiceprezydentem i jedną z kierowniczek Wydziału Zdrowia. I to, co w czasie późniejszych rozmów roboczych usłyszałam, potwierdziło, że intuicyjnie obrałam dobrą drogę. Usłyszałam, że lokal mieć musimy, że to, co robimy jest bardzo cenne, że dla mieszkańców jest to cenna inicjatywa i miasto chce ją wesprzeć. Już praktycznie jest rozwiązany problem instalacji elektrycznej. jak wszystko pójdzie dobrze, to w maju będziemy mogli już w pełni korzystać z lokalu.

Udało się nam stworzyć markę, którą miasto chce się chwalić, a skoro chce się chwalić, nie chce dopuścić do upadku. Jednak, by tak się stało, trzeba było stworzyć coś cennego i konkretnego. Ale co równie ważne, nigdy nie byliśmy roszczeniowi. szybko zauważyłam, że muszę mówić, jak można pomóc przy realizacji konkretnych działań już realizowanych a nie opowiadać co zrobię, gdy wsparcie dostanę. Tutaj bardzo pomogło mi to, w jaki sposób od początku podchodziłam do swojej transpłciowości. Nigdy nie postępowałam roszczeniowo, bo mi się należy. I tutaj przyjęłam to samo założenie. Podczas rozmowy w zastępcą Dyrektora Biura Prezydenta i Pełnomocniczką ds Przeciwdziałania Wykluczeniom usłyszałam, że bardzo sobie cenią to, ze ja szukam możliwości finansowania naszych działań w taki sposób, by edukacja, z jaką wychodzimy, nie była uzależniona od tego, ile za nią dostaniemy. I wcale nie znaczyło to, że mamy wszystko robić za darmo. Doceniona została gotowość.

Nic nie przychodzi za darmo. Wiele razy zastanawiałam się, czy warto, czy nie rzucić tego wszystkiego. Niekiedy ogrom problemów mnie przygniatał, jednak ciągle gdzieś tam czułam, że nie mogę się poddać. I wtedy często to właśnie osoby z Urzędu i innych instytucji miejskich podnosiły mnie na duchu, pomagały, przekonywały, wskazywały kolejne sposoby czy kierunki, które mogłyby pomóc wyjść z impasu. Dzisiaj już wiem, że warto było. Powoli wychodzimy na prostą. Pojawia się nowa energia a z nią nowe pomysły, jak rozwijać i wzmacniać nasze działania. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie te wszystkie osoby z Urzędu, które miałam okazję poznać i dzięki którym ja nauczyłam się bardzo wiele, dzięki czemu mogę działać z naszym zespołem coraz skuteczniej. Ale jestem przekonana, że także bardzo dużo korzysta na tej współpracy sam Urząd, który nie tylko mówi, że szanuje różnorodność, tylko robi to realnie i korzysta w tym z naszych wzajemnych kontaktów. Uczy się od nas, a my uczymy się od Nich.

Gdybym mogła wyróżnić Super Samorząd, to na pewno bym wskazała nasz Urząd Miasta Poznania.

Nie interesowałam się polityką, uważałam, że to nie dla mnie. Ten świat wydawał mi się kompletnie nieatrakcyjny, odizolowany, żyjący w swoim świecie. Dzisiaj jestem aktywną członkinią tego świata. Właśnie dzięki ludziom, z którymi miałam i mam do czynienia. Wiem, jak ważne jest, by żyć pulsem Samorządu i że mamy możliwość, my obywatele, na to, jak ten Samorząd ma nam służyć.

Coraz częściej pojawiają się w mojej głowie pewne myśli. Być może czas na kolejny krok?

Teraz już wiem też, jak wykorzystam potencjał Masz Głos w kolejnej edycji, bo to wszystko o czym pisałam w tej relacji tak naprawdę dopiero się zaczyna. Tak naprawdę stoimy u progu, ale już mamy zaplecze, które przez ten próg pozwala przejść z odwagą.

A poniżej fotorelacja z jednego ze szkoleń dla personelu i mieszkańców hostelu dla bezdomnych Pogotowia Społecznego (zdjęcia autorstwa Iwony Paszkowskiej)