Pomiń menu

Rodzice Rodzicom i „transwestyci” uczący pierwszej pomocy

Fakt, że pojawiliśmy się w szkole w tym gorącym czasie, poza deklaracją wsparcia organizacji Narady Obywatelskiej, skutkował także wsparciem w ramach oddolnej akcji Rodzice - Rodzicom.

Gdy się dowiedzieliśmy, że szkoła organizuje zajęcia dla maluchów w czasie strajku, zaoferowaliśmy swoją pomoc i w dniach 8 i 9 kwietnia od godziny 8 rano do 15:00 organizowaliśmy zajęcia dla dzieci, które pojawiły się w świetlicy szkolnej. Inicjatywa, by to rodzice wsparli innych rodziców w opiece nad dziećmi, które musiały przyjść do szkoły w czasie zaczynającego się strajku, jest wspaniałym przykładem, jak w społeczności lokalnej potrafimy się nawzajem wspierać. W tej trudnej sytuacji zadziałało to, co powinno charakteryzować współpracę na linii dyrekcja – kadra – dzieci/uczniowie – rodzice. W dodatku poszerzony o aspekt wsparcia rodziców przez rodziców w zapewnieniu wsparcia szkole dla dobra dzieci. Trochę skomplikowana konstrukcja, ale mam wrażenie, że trudniej jest opisać to co się dzieje, niż to robić. Podczas tych dwóch dni wspólnie organizowaliśmy różne zajęcia, tak, by dzieci się nie nudziły, a z naszej perspektywy, to też było ciekawe doświadczenie, gdyż poza warsztatami pierwszej pomocy, aktywnie włączyliśmy się w inne działania. Było wspólne wycinanie, malowanie i sklejanie ozdób świątecznych, były ciekawe dyskusje przy stolikach w małym gronie (wręcz mini narada obywatelska – w temacie wpływu zwierząt domowych na nasze zachowanie i postawy). To było bardzo ciekawe dla nas doświadczenie.

Oczywiście warsztaty pierwszej pomocy też były, w dodatku w bardzo atrakcyjnej formie, bo pogoda pozwoliła nam zorganizować na boisku punkt medyczny i pokazać uczestnikom, z ich aktywnym udziałem, jak wykorzystuje się sprzęt ratowniczy podczas akcji.

I wszystko by było ok, gdyby nie jeden „mały” szkopuł. W dniu 8.04 pojawił się artykuł napisany przez radnego w Mosinie, należącego do partii rządzącej, w której zaniepokojony informował, że dzieci uczą transwestyci z naszej fundacji, którzy propagują ideologię gender i chcą mieć wpływ na programy nauczania…

Przede wszystkim, każdy rodzic podpisywał zgodę na udział swojego dziecka. W zgodzie zawarta była też informacja o fundacji, która prowadzi warsztaty, był też adres strony internetowej, mail i telefon. Były ustalone terminy, które były znane wszystkim zainteresowanym.

Jednak okazało się, że to, w jaki sposób podchodzimy do tego, co robimy, pozwoliło odeprzeć te zarzuty. Dostaliśmy ogromne wsparcie ze strony uczniów, nauczycieli i rodziców. To dla nas wspaniały przykład, że można ponad podziałami docenić fachowość i nie ulegać tendencyjnym insynuacjom.

Niestety, przykład ten pokazuje, jak bardzo łatwo nas podzielić i skłócić oraz podważyć kompetencje używając popularnych, zwłaszcza obecnie, haseł i wskazywać zagrożenia tam, gdzie ich nie ma. Smutne w tym wszystkim jest to, że coraz bardziej skupimy się na tym, kim jesteśmy, a nie na tym, co robimy. Oczywiście nie wszyscy, ale jest to sytuacja bardzo nieprzyjemna dla wszystkich tych, którzy widzą bezsens tych działań. Po prostu po ludzku im przykro, że członkinie organizacji, która daje ich dzieciom tyle ważnej wiedzy, podanej w bardzo atrakcyjny sposób, który powoduje, że dzieci żyją tym, czego się dowiedziały, ćwiczą w domu, pokazują rodzicom, czyli dzieje się dokładnie to, co jest jednym z założeń naszej edukacji dzieci – pośredniego wpływu na postawy dorosłych, spotkali się z takim atakiem podważającym ich intencje i kompetencje.

Cała ta sytuacja pokazała, że pracując oddolnie, pokazując codziennie wysoki profesjonalizm prowadzonych działań, pokazując pasję, z jaką podchodzimy do naszych działań, możemy liczyć na wsparcie ze strony społeczności lokalnej. Pokazała to dyskusja pod artykułem, pokazała to reakcja wielu rodziców i nauczycieli, głos zabrali też sami uczniowie. Dostaliśmy wiele wsparcia, przeprosin, bo ludzie nie potrafili zrozumieć, dlaczego takie coś nas spotyka.

Już w piątek ostatni akcent tej akcji – Narada Obywatelska, której organizacja wywołała zainteresowanie naszą fundacją i poszukiwania podwójnego dna w naszych działaniach. Także dla nas jest to bardzo ważna lekcja demokracji, lekcja, jak walczyć o dobre imię i wspólne dobro. I o równe prawa dla wszystkich, bo przecież dla każdego, kto wejdzie na stronę naszej fundacji i przeczyta nasz statut, jasnym od razu się staje, że dla nas każdy człowiek ma równe prawa, każdy ma prawo żyć w zgodzie ze sobą, szanujemy i akceptujemy wszystkich, którzy nie krzywdzą innych. Niestety, sposób, w jaki traktowane są różne grupy społeczne i ich walka o ich prawa, pokazuje, że dużo pracy jeszcze przed nami i że nie możemy przestać, bo znamy z historii, do czego prowadzi nakręcanie spirali podziałów. I wcale nie trzeba daleko szukać…

A o tym będziemy rozmawiać między innymi jutro: