Pomiń menu

Lepiej chodzić na piechotę niż jeździć komunikacją publiczną?

Lepiej chodzić na piechotę niż jeździć komunikacją publiczną?

Jeśli mieszkańcy wsi Grębocin, położonej niespełna 30 minut jazdy samochodem od Torunia, chcą załatwić jakąś sprawę urzędową, np. meldunek czy podatki, muszą udać się do Lubicza, siedziby gminy. Choć to zaledwie 5 km od Grębocina, nie mają bezpośredniego połączenia transportem publicznym. Jedyny kurs oznacza jazdę przez Toruń, co wydłuża trasę dwukrotnie, a samą podróż do 50 minut. Rozwiązanie jest nietypowe i kłopotliwe. — Połączenia przez Grębocin nie zmieniały się od lat, tymczasem charakter tkanki podmiejskiej i potrzeby transportowe mieszkańców znacząco się zmieniły. To bardziej Toruń reagował na zmiany, dostosowując komunikację podmiejską, niż sama gmina Lubicz — mówi Kamil Jurczenia ze Stowarzyszenia Toruński Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej, które postanowiło sprawdzić, jak mieszkańcy radzą sobie w tej sytuacji i jakie potrzeby transportowe faktycznie mają. Badanie zostało zrealizowane w ramach udziału w akcji Masz Głos Fundacji Batorego.

Obserwacje w autobusach

Członkowie Stowarzyszenia chcieli dotrzeć nie tylko do użytkowników komunikacji publicznej, ale też do osób, które na co dzień z różnych powodów z niej nie korzystają. Nie chcieliśmy pytać tylko obecnych pasażerów o to, skąd dokąd jeżdżą. Chcieliśmy zapytać mieszkańców gminy, czy chcieliby jeździć, a jeśli tak, to na jakiej trasie, jeśli nie, to dlaczego i co musiałoby się wydarzyć, żeby rozważyli zmianę — wyjaśnia Kamil Jurczenia.

Wolontariusze Stowarzyszenia, oznakowani klubową kamizelką i identyfikatorem, wsiedli do autobusów linii podmiejskiej Grębocin-Toruń i obserwowali, jak poszczególne kursy zapełniają się pasażerami, w których godzinach najbardziej, skąd dokąd jeżdżą ludzie. Pytali ich o trasę podróży, o preferencje przesiadkowe czy rodzaj zakupionego biletu. —  Bez ściemniania, obstawialiśmy kursy o czwartej rano i te o dwudziestej trzeciej — mówi Kamil. Ale dla miłośników komunikacji publicznej jazda autobusem i to jeszcze w specjalnej kamizelce była sama w sobie atrakcją.

Ankieta pod sklepem i kościołem

Kolejne badanie odbyło się za pomocą ankiety. Wolontariusze ustawili się w sobotę przy centrum handlowym w Grębocinie, a w niedzielę obok kościoła pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Do udziału w badaniu zachęcał parafian proboszcz ks. kanonik Dariusz Aniołkowski.

Badanie potwierdziło, że do centrum handlowego czy kościoła ludzie zazwyczaj dojeżdżają własnymi samochodami (60% badanych spośród 80 uczestników ankiety). Zapytani o powody, dla których nie korzystają z komunikacji publicznej i co można by zrobić, aby przesiedli się ze swoich prywatnych samochodów do autobusów, powiedzieli, że taka decyzja byłaby trudna, bo własne auto daje komfort i niezależność. Argumentem za byłaby duża częstotliwość kursów autobusów, co gwarantowałoby dojazd na czas i w mniejszym zatłoczeniu, a także dużo przystanków, aby móc wysiadać blisko miejsca docelowego. — Otwarte rozmowy z ludźmi były wyzwaniem. Spora część z nas jest trochę zamknięta, ten nasz analityczny światek w sobie uwielbiamy. Musieliśmy wyjść poza strefę komfortu — mówi Kamil. Talentem badawczym i organizacyjnym okazał się Bartek Sawicki, członek STKMKM i wówczas Młodzieżowej Rady Miasta Torunia — To jest tornado, człowiek akcji. Przeprowadził krótkie szkolenie wprowadzające z kilkoma osobami, które zgłosiły się jako wolontariusze do przeprowadzenia badań terenowych w autobusach, a potem pojechał w teren — mówi Kamil.

Wnioski

Badanie wykazało, że kursy do centrum Torunia odbywają się za rzadko. Ludzi męczy zatłoczenie w godzinach porannych i popołudniowych, więc radzą sobie z tym, jak mogą. Niektórzy idą ponad kilometr z Grębocina do pierwszej pętli autobusowej w Toruniu. Stąd linie 30 i 44 odjeżdżają do centrum regularnie co 10, 20 minut. U siebie musieliby czekać na takie połączenie 40 minut. — I tu odkryliśmy paradoks. Mieszkańcy Grębocina tak się przyzwyczaili do tych codziennych wędrówek, że w tej chwili bardziej zależy im na poprawieniu stanu drogi, którą codziennie docierają na przystanek w Toruniu, niż na zwiększeniu częstotliwości kursowania autobusów z Grębocina. No ale nie każdy ma tak sprawne nogi — mówi Kamil.

Powszechna okazała się też niewiedza o bezpłatnym busie, który kursuje z Grębocina do Lubicza. Prywatny przewoźnik na zlecenie Urzędu Gminy kursuje kilka razy dziennie w dni robocze. Z kolei osoby poruszające się na co dzień własnymi samochodami najbardziej cenią sobie komfort, swobodę i niezależność – dwie trzecie z nich twierdzi, że z tych względów nie przesiądzie się na autobus. Dla pozostałych kluczowa jest oferta autobusowa – odległość do przystanku i dopasowany do potrzeb rozkład jazdy.

Co na to decydenci

Przeprowadzenie badania, zarówno pierwszego etapu w autobusach, jak i ankiety, wymagało zgody Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Torunia, organizatora transportu publicznego. Nie było z tym problemu, ale w trakcie urzędnicy nie wykazywali zainteresowania inicjatywą, nie pojawiały się pytania w duchu „jak Wam idzie” albo „co pokazują badania”. Toruńskie Stowarzyszenie nie było tym zdziwione.  Dotychczasowe doświadczenia nauczyły nas, że żeby rozmawiać o transporcie z gminnymi organizatorami trzeba mieć za sobą argumenty i to najlepiej nie własne, a poparte zdaniem mieszkańców i mieszkanek —  mówią w kuluarach członkowie Stowarzyszenia.

Stowarzyszenie planuje profesjonalnie opracować zebrane dane i na ich bazie przygotować propozycje zmian w organizacji transportu publicznego. W pierwszej połowie 2025 roku przedstawi je Wydziałowi Gospodarki Komunalnej w Toruniu i wójtowi gminy Lubicz Markowi Nicewiczowi. To wójt odpowiada za połączenia wewnętrzne na terenie gminy, a połączenia Lubicza i Grębocina z Toruniem współorganizuje na podstawie bilateralnej umowy z Urzędem Miasta Torunia.

Zmiana

Stowarzyszenie Toruński Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej zrobiło badanie problemów komunikacyjnych w gminie Lubicz być może w ostatniej chwili, zanim ludzie przyzwyczają się do pieszych wędrówek lub ostatecznie wybiorą własny samochód. Wnioski z badania to silny atut do rozmów z lokalnymi władzami i proponowania rozwiązań mogących polepszyć jakość transportu publicznego. —  Tylko małe optymalizacje i małe sugestie pozwalają nie tylko coś faktycznie, realnie zmienić, ale też zwiększyć prawdopodobieństwo tego, że ta zmiana się przyjmie — mówi Kamil Jurczenia.

Finalista nagrody Super Głos 2024

Stowarzyszenie Toruński Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej zostało finalistą nagrody Super Głos 2024 za działanie nad zwiększeniem dostępności komunikacji publicznej.

 —

Stowarzyszenie Toruński Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej – działa od 2008 roku na rzecz promowania transportu publicznego, zwiększania dostępności komunikacji publicznej i stałego podnoszenia jakości jej usług. Prowadzi działania edukacyjne, np. organizuje lokalnie Europejski Dzień bez Samochodu, i rzecznicze. W Stowarzyszeniu działają miłośnicy transportu publicznego, którzy nie tylko regularnie na co dzień jeżdżą autobusami, tramwajami i pociągami, ale też kolekcjonują wszystko, co się z nimi wiąże: stare bilety, tablice rejestracyjne, zdjęcia, mają nawet kilka własnych autobusów. Te artefakty są nie lada atrakcją podczas wydarzeń, które organizują dla mieszkańców i mieszkanek Torunia, bo kto nie chciałby się przejechać starym JELCZem.